środa, 30 stycznia 2013

Julian skarżypyta

Julek spędził wieczór z tatą. Po powrocie do domu omawiam z nim sprawę kolacji:
- Co jadłeś na kolację?
- Parówkę!
- Zzz.....?
- Keczupem!
- A chlebek?
- Nie dostałem.

wtorek, 29 stycznia 2013

Smakowita książka

Julek siedzi w kuchni przy stole, na którym leży książka kucharska. Otwiera ją, ogląda i pyta:
- Co to jest?
- Książka kucharska czyli taka o jedzeniu. Tam są zdjęcia śniadań, obiadów i kolacji.
Zapada cisza, Julek dalej kartkuje książkę. Odwracam się po chwili i widzę Julka liżącego ilustracje.

środa, 16 stycznia 2013

Starsi Panowie na wiejskiej drodze

Bawimy się z Julkiem przed domem. Drogą idą dwaj mężczyźni - dla wtajemniczonych to nasi sąsiedzi Ładziki. Dla niewtajemniczonych: dwóch jegomości, których aparycja predysponuje ich do gry w filmie o strasznej wsi polskiej w klimacie Smarzowskiego. W dłoniach dzierżą nieodzowny element czyli reklamówkę. Julek przygląda się im, pokazuje palcem i krzyczy:
- Mamo patrz, Dwaj Starsi Panowie!


Surrealistycznie

Spacer w parku. Julek podchodzi do betonowej latarni, w której zamontowane są małe drzwiczki i woła:
- Proszę Pani, jest Pani tam?
Cisza.
- Proszę Pani, jest Pani tam?
Cisza.
- Bo ja tu jestem proszę Pani! Czekam na Panią!

wtorek, 15 stycznia 2013

Dla Cioci Marianki

Zakupy w supermarkecie. Wózek zakupowy, z Julkiem w środku zaparkowałam koło półki z kocim jedzeniem. Julek sięga po gustowną saszetkę z karmą i pyta:
- Mamo, co to?
- Jedzenie dla kotków. Czy my mamy kotka?
- Nie.
- To odłóż na miejsce.
- Nie.
- Nie potrzebujemy tego. Odłuż na miejsce.
- Nie.
- No ale po co ci to?
- Dla cioci Marianki.

Blog jako antidotum na ulotne karteczki

Gdy Julek zaczął mówić, to skrzętnie notowałam co ciekawsze słowne twory. Na gustownej kartce pocztowej znalazły się więc słowa takie jak:
1. AJA czyli wiatrak
2. TREKO czyli mleko
3. BUMBA czyli woda.

Kartka szybko się zapełniła. Ale to nie był jej jedyny słaby punkt. Jej największą wadą okazało się to, że się zgubiła. Pewnie kiedyś się znajdzie, ale to wydarzenie skłoniło mnie do refleksji nad relacją pomiędzy mną a różnymi przedmiotami. Po raz kolejny okazało się, że nawet tym, które są dla mnie cenne nie poświęcam wystarczająco dużo uwagi. Nawet gdy wymyślę jakieś bezpieczne miejsce, gdzie mogłyby przebywać, to albo ich tam nie umieszczam  albo zapominam jakie to miało być miejsce. Postanowiłam więc zrzucić odpowiedzialność na firmę Google i im powierzyć zapiski o wszystko mówiącym tytule: "A Julek powiedział".