czwartek, 20 kwietnia 2017

Męsko-damska katastrofa

Siadamy w "restauracji" z wielkim żółtym "M" w logo. Obok nas, naprzeciwko siebie siedzi para gimnazjalistów - chłopak i dziewczyna.
Julek (z paniką w głosie): O nie, o nie!
Ja: Co?
Julek: No oni! - wskazuje palcem na naszych sąsiadów.
Ja: Co z nimi?
Julek: No siedzą naprzeciwko siebie, zaraz zaczną się do siebie zbliżać, potem zrobią dziubki, a potem zaczną się całować, a potem to już katastrofa.

Dziewczyńskość baletu.

Ja: Julek, jedziecie za miesiąc na wycieczkę do Bydgoszczy. Pójdziecie na balet.
Julek: Na balet?! Ja nie chcę na balet.
Ja: Nie byłeś nigdy na balecie, myślę że warto spróbować.
Julek: Ja nie chcę, balet jest dla dziewczyn.
Ja: Balet to sztuka, a sztuka jest i dla dziewczyn i dla chłopaków.
Julek: Balet dla chłopaków?
Ja: No tak. W balecie występują też mężczyźni.
Julek: W spódnicach?
Ja: Raczej nie.
Julek: Mamo, nawet jeśli w balecie występują chłopaki, to i tak nie chcę iść.
Ja: A dlaczego?
Julek: Balet. Samo słowo balet. Ono jest zbyt dziewczyńskie jak dla mnie.